niedziela, 23 października 2011

Klasycznie :)

Wcale nie mam czasu nic pisać więc tylko wrzucam zdjęcie kompleciku decu (zrobionego już jakiś czas temu...)


Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuję za miłe komentarze i przypominam jak zawsze o trwającym jeszcze candy100 :) Do końca brakuje już tylko 29 dobrych dusz... Miłych snów kochani!



czwartek, 20 października 2011

GOKowska gablota :)

Nie wiem jak Wam, ale mi wrzesień i prawie cały październik minął w tym roku w tempie ekspresowym. Niestety tak to już w życiu bywa, że jeśli nałoży się na siebie zbyt wiele prac o charakterze ,,pilne" to w gonitwie ulotnych chwil czas ucieka przez palce... Jedną z takich moich zaległości była jesienna dekoracja gabloty informacyjnej Gminnego Ośrodka Kultury w którym pracuję. Zabierałam się za nią ,,jak sójka za morze" i jakoś tak ciągle było mi pod górkę, ale że jesień na dobre się już rozgościła za oknem a gablota straszyła robionymi na szybko grzybami które (wstyd przyznać) powstały ekspresowo nie powalając urokiem, wzięłam się w garść i postanowiłam ogarnąć w końcu ten dekoracyjny nieład. Początkowo plan był nieco inny. Umyśliłam, że uplotę obramowanie z gałązek i szyszek, wrzucę na nie kilka jesiennych papierowych liści i gotowe... Ale nie! Nie była bym sobą gdybym w ostatniej chwili nie zmieniła koncepcji! A to wszystko wina Małgosi z bloga ,,Z Malarstwem na Ty..." a konkretnie jej Pana Dyni, który tak mnie zauroczył, że po prostu musiałam! no musiałam trochę poodgapiać (oczywiście za zgodą Małgosi do której nie zajrzeć to grzech)  i tak powstał właśnie mój jesienno - gablotowy Ludź :) Oczywiście nie jest to całkowita kopia pracy Małgosi, bo nie chodziło mi o to żeby kogoś kopiować, ale podarowałam mojemu Ludziowi twarz wzorowaną nieco (na miarę moich skromnych możliwości) na ślicznej buźce Pana Dyni :) Dziękuję Ci Małgosiu za to pozwolenie - sprawiłaś mi dziką frajdę :)











P.S. Czy drucikowe zawijaski na czubkach głów ptaszków z czymś wam się nie kojarzą? Tak, tak! To oczywiście pomysł podpatrzony na blogu drucikowej mistrzyni apuni - moje hobby jeśli jeszcze tam nie byliście zajrzyjcie koniecznie!
Na koniec tej mojej paplaniny pozwolę sobie jeszcze przypomnieć Wam o trwającym Candy 100 na które niezmiennie serdecznie Was zapraszam ! Jeszcze tylko 35 obserwatorów i będziemy mieli finał :)

środa, 19 października 2011

Różany ogród...

Kocham róże :) Kiedy zobaczyłam te serwetki nie zastanawiałam się nawet minutki... kupiłam od razu 3 paczki - to był strzał w dziesiątkę! Z serwetek wyczarowałam już biało różany komplecik kuchenny i mam nieodparte wrażenie że na tym się nie skończy... :) Serwetki jednak odczekać muszą swoje, bo zakopałam się w papierkolandi i innych pilnych sprawach z pracy, a jeszcze kolejne lale czekają na wykończenie i masosolne aniołki śnią mi się co noc pytając kiedy w końcu powołam je do życia... :) Biegnę więc dalej do tysiąca różnych prac zostawiając Was z moim różanym kuchennym ogrodem...










P.S. Candy 100 ma jak dotąd takie tempo (po 3 dniach mamy już 21 nowych obserwatorów! ) że jak tak dalej pójdzie, to wyrobimy się z losowaniem do mikołajek - a jak się wyrobimy, to chyba słowo daję zorganizuję jeszcze jedno candy - świąteczne! A co! Jak szaleć to szaleć ! Sprawiacie mi tyle radości swoją obecnością ... :D  Żegnając się ściskam Was wszystkich razem i każdego z osobna przesyłając mnóstwo ciepła w ten chłodny jesienny dzień :D

niedziela, 16 października 2011

Królisia :)

Nareszcie dzisiejszej nocy doczekała się ubranka :) Tym samym ciałka królicze zostały wykończone :) Jeszcze tylko uporam się  z kilkoma tradycyjnymi Tildami i będę mogła rozpocząć pracę nad kolejnymi projektami. Zauważyliście że na blogach coraz więcej ostatnio świątecznych akcentów? Tak, tak... ten magiczny czas zbliża się do nas wielkimi krokami! A u  mnie prace świąteczne leżą odłogiem jak nigdy! Niepokoi mnie to i mam mocne postanowienie wziąć się w tym tygodniu choć troszkę za  moje masosolne aniołeczki choinkowe - trzymajcie kciuki żeby się udało :)
P.S. Cieszy mnie niezmiernie że tyle osób już mnie odnalazło i wciąż znajdują się nowi ,,zagubieni" obserwatorzy - Wasza obecność i dobre słowa pozostawione w komentarzach to najwspanialsza nagroda za trud, jaki staram się włożyć w każdą z moich prac. Motywujecie mnie ogromnie - dziękuję :*







środa, 12 października 2011

Kocie oczepiny :)

Ten dostojny kocur to bardzo poważny gość którego czeka jutro bombowa impreza - oczepiny w jednym z Otwockich Gimnazjów. Walczyć o niego będą klasy pierwsze, a która wygra - tej opiekunem zostanie Pan Kot przez cały okrągły rok aż do kolejnych oczepin po których trafi do kolejnej zwycięskiej klasy :)
Przyznam Wam się, że z dziką radością szyłam tego jegomościa, bo bardzo lubię takie inicjatywy i niesamowicie spodobała mi się idea wprowadzenia tradycji przekazywania przez pierwszoklasistów szkolnego kota ,,z klasy na klasę". 

A jeśli o kotach już mowa, kto odwiedzał moją KIERMASZOWNIĘ ten wie, że tuż przed jej zamknięciem ogłosiłam małe Candy. Było to Candy specjalne, bo chciałam nim podziękować wszystkim moim obserwatorom, których zebrała się prawie setka... Candy miało trwać aż liczba obserwatorów na moim blogu wyniesie 100 (do rozstrzygnięcia brakowało już tylko 11 osób...) a ponieważ nie lubię wycofywać raz danego słowa, to Candy zostanie wkrótce wznowione właśnie tutaj, w mojej nowej pracowni :) Oczywiście zebranie 100 obserwatorów jest teraz o wiele trudniejsze (choć i tak cieszy mnie ogromnie że jednak dołączają do obserwatorów przyjazne dusze goszczące niegdyś w KIERMASZOWNI ), dlatego też oprócz kota którego obiecałam wam w nierozstrzygniętym Candy, nagrodą będzie coś jeszcze... ale co dokładnie - dowiecie się wkrótce :)







poniedziałek, 10 października 2011

KIERMASZOWNIA - ku przestrodze...

Bloga KIERMASZOWNIA prowadziłam prawie od dwóch lat. Zakładając konto google (lat temu z 6 co najmniej) wcale nie planowałam tworzenia bloga. Ot po prostu ktoś zachwalał możliwości poczty, więc postanowiłam wypróbować to cudo. Wpisałam oczywiście w formularz (jak zawsze) nieprawdziwe dane (bo wcale skora do podawania ich nie jestem) i zupełnie przypadkową datę urodzenia... Cudo rozczarowało mnie kompletnie i miłością nie zapałałam do goglowej poczty w stopniu nawet  minimalnym, więc porzuciłam ją, zapominając o adresie na bardzo długi czas... Dni mijały szybko - dom, praca, studia, dziecko... powoli w moje życie zaczęło wkradać się rękodzieło. Najpierw były kiermasze szkolne, organizowane na rzecz świetlicy w której pracowałam, potem kiermasze stworzone dla Miejscowego Ośrodka Kultury, by urozmaicić Boże Narodzenie, Wielkanoc... Pojawiło się zainteresowanie tym co robię, a Ja łapałam w skrzydła wiatr i coraz bardziej zaczynałam kochać ten twórczy świat. Coraz częściej zadawano mi pytanie - gdzie można mnie jeszcze spotkać? Czy wystawiam gdzieś swoje prace? Postanowiłam założyć bloga. Ktoś polecił mi blox, ale czułam że to nie jest to czego chcę. Szukając inspiracji trafiłam na bloggera. To było to! Natychmiast przypomniałam sobie o zakurzonym mocno starym adresie goglowym i bardzo szybko stałam się posiadaczką własnego blogowego kawałka świata. A świat okazał się cudowny! Nie tylko z powodu łatwości obsługi, ale i Was - całej masy ludzi zdolnych, pomysłowych i twórczych. Powstała więc wybitnie długa lista Waszych cudnych blogów, które codziennie podglądałam z zachwytem. Z dużą tremą wrzucałam do sieci moje pierwsze prace, pisałam pierwsze słowa... Minęły prawie dwa lata... Oswoiłam się, nabrałam pewności siebie, uskrzydlona biegłam pisać post, jak tylko udało mi się skończyć kolejną pracę. Patrząc na pojawiających się wciąż nowych obserwatorów pękałam z dumy i radości (znacie to uczucie - prawda?). Miałam też swoich ulubieńców - blogi do których zaglądałam nieomal codziennie i wciąż przybywały nowe fantastyczne miejsca które koniecznie chciałam obserwować. Niestety... zemściła się na mnie moja własna głupota... okazało się że by prowadzić bloga trzeba mieć ukończone 13 lat, a ja wpisując dane zmyślone i zupełnie przypadkowe, nieopatrznie odmłodziłam się stanowczo za bardzo i tym sposobem złamałam zapis regulaminu (o tak! gdyby chciało mi się go czytać dokładnie nie miała bym dziś problemu! głupota moja...). Miałam też pecha, bo automatyczny boot wychwycił ten ,,mój młody wiek" i zablokował mi konto zamykając dostęp do całej masy magicznych miejsc i wspomnień. Tym samym pozbyłam się swojej Kiermaszowni, bo skoro podałam też fikcyjne imię i nazwisko, to święty boże nie pomoże i pewnie nawet po przesłaniu skanu dowodu osobistego konta mi nie odblokują. Ale może tak właśnie miało być... Zaczynam więc ,,nowe życie", przygarniam kolejny skrawek wirtualnego świata, który dopieszczać będę, by cieszył moje serce. Zapraszam Was do tego mojego świata - rozgośćcie się. Mam nadzieję że miło spędzicie tu ze mną czas i zostawicie czasem choć jedno słowo, tak bym i Ja mogla Was odnaleźć i ,,podglądać z zachwytem" Wasze piękne dzieła :) A tymczasem załączam kilka fotograficznych wspomnień, z mojego starego dobrego bloga...